Czekała na jego odpowiedź z zapartym tchem. Jeśli nie jest nim,
zaprzeczy. Oprócz niej istniała tylko jedna osoba, której Władca nienawidził z całej mocy, a tym kimś był wierny rycerz króla Roberta Bruce'a, jego prawa ręka, Ioin MacDuncan. Nie zaprzeczył. - Wiem, kim pan naprawdę jest - poinformowała Maggie z właściwą sobie bezpośredniością. Spojrzał na nią, unosząc brwi. - Wie pani? - Tak. Pan ma na imię Ioin, to dzięki pańskiej bezprzykładnej odwadze król Szkotów Robert Bruce zdołał uniknąć śmierci na polu walki, kiedy to w zasadzce zginęła nieślubna córka króla. - Maggie zdołała powstrzymać się od zerknięcia w stronę przyjaciółki. - Pan zginął, żeby ocalić króla, żeby osłonić jego odwrót. Podobno dokonał pan cudów, w pojedynkę stawiając Czoła dziesiątkom wrogów. Ale po bitwie nie odnaleziono pańskiego ciała. Znikł także pewien zakonnik, który walczył po waszej stronie. Ku zdumieniu Jessiki spuścił wzrok, jakby poczuł się zawstydzony. - Proszę nie nazywać tego odwagą. Ja... ja byłem wtedy jak szalony. - Czyli to wszystko prawda? - wyszeptała oszołomiona Maggie. - Czyli... czyli ty nie zginąłeś? - spytała Jessica, starając się nie zdradzić. - I po tej bitwie zostałeś Wojownikiem? - Nie, nie po bitwie. To znaczy nie od razu. Ocknąłem się kilkaset lat później, towarzyszył mi ojciec Gregore. -Milczał przez chwilę. - Żył RS 243 potem jeszcze wystarczająco długo, żeby zdążyć mi przekazać wiedzę o zupełnie innej epoce, żeby nauczyć mnie wszystkiego na nowo. I żeby w pełni uświadomić mi, jak wiele zła zostało uczynione przez tego, kto był moim najbardziej znienawidzonym wrogiem, gdyż zabijał, gwałcił, torturował i znęcał się nawet nad małymi dziećmi dla czystej rozkoszy bycia okrutnym. Przywrócono mnie do życia, żebym w końcu wytropił i zniszczył tego potwora, niezależnie od tego, ile wieków miałbym na to poświęcić. - Przeniósł spojrzenie na Jessicę i dodał: - Mam również niszczyć wszystkie inne istoty tego rodzaju, by pozbawić go sług i naśladowców, by wyplenić ze świata ten gatunek zła. - Czyli przez te wszystkie lata szukałeś Władcy? - spytała Maggie. - Nie tylko. Miałem znaleźć jeszcze kogoś - wyznał, splatając palce i zaciskając je mocno. - Musiałem odnaleźć i zabić córkę króla. Widzicie, ja ją kochałem. Ona także walczyła wraz z nami, broniąc niewinnego ludu przed okrucieństwami najeźdźcy. Ale Władca zdołał ją pojmać i skazić własnym złem, szatańskim złem, gdyż zawarł pakt z samym diabłem, co stało się źródłem jego ogromnej mocy. Widzicie, istnieje coś takiego jak nieśmiertelna dusza. Pragnąłem odnaleźć moją ukochaną, by przywrócić jej duszy pokój, który odebrał jej Władca. - Rozłożył ręce gestem bezradności. - Ona jednak najprawdopodobniej nie żyje, jestem niemal pewien, że występowała jako angielska hrabina, przebywająca na dworze Ludwika XIV. Jednak w końcu ją przejrzano i uśmiercono. Czasem jednak nachodzą mnie wątpliwości. Na świecie jest tyle miejsc, w których można RS 244 się ukryć... Może ona ocalała i żyje gdzieś w kolejnym przebraniu. - Nachylił się nad stołem. - Jessico Frazer, teraz twoja kolej.