- Skąd znowu. - Przyszło mu do głowy, że w gruncie rzeczy
Sylwia była jedyną osobą w rodzinie, może oprócz Chloe, której nie miał dziś za złe, że go wciąga w zasadzkę. Włączyła się do strumienia samochodów. - Chcesz jechać prosto do domu, czy wstąpimy gdzieś na drinka? - Drink to niezły pomysł... Chociaż jeśli mam się spóźnić, to powinienem zadzwonić do Karo. - Zerknął na nią z ukosa. - A może ona już wie? - Mówiłam jej, że zamierzam z tobą pogadać, więc nie ma potrzeby dzwonić. Izabela zostanie do późna, zresztą Karo czuje się całkiem dobrze. Zaczekał, aż znajdą się na Tottenham Court Road i skierują ku światłom. - No więc? - spytał. - Myślę, że powinniśmy zacząć od twojej wersji tej historii. - Karo opowiedziała ci wszystkie drastyczne szczegóły? - Własnymi słowami. Teraz chcę posłuchać ciebie. Matthew poczuł przypływ wdzięczności. - To wymaga cofnięcia się w czasie. - Ale chyba niezbyt daleko, skoro znamy się zaledwie od kilku miesięcy - zauważyła Sylwia z uśmiechem. Matthew też się uśmiechnął, choć raczej cierpko. - Wybacz, że to mówię, ale mam wrażenie, że to piekło trwa już wieki. Sylwia skoncentrowała się na manewrowaniu autem po kolejnych wąskich uliczkach. - Więc chyba najlepiej zacząć od początku, prawda? Podróż przez Hampstead Road, a potem Camden Town do Highgate zabrała ponad czterdzieści minut, przez które Matthew nie przestawał mówić. Sylwia chciała pojechać do pubu Pod Flaszką - podobno jej ulubionego. - Nie umiem wyobrazić sobie ciebie w pubie - powiedział, wyraźnie zaskoczony. - Tylko gdzie? - W kawiarni, w restauracji... W Kensington, Paryżu, Zurichu... i oczywiście w Hampstead. Ale w pubie - nie. 83 - Do większości z nich nie warto teraz zaglądać - przyznała. - To miejsca o bulwersujących nazwach, z maszynerią błyskającą światłami. - I z muzyką. - Delikatnie powiedziane. Nigdzie nie dawało się zaparkować zgodnie z przepisami, ale Sylwia nie ustawała w wysiłkach i wreszcie zostawiła wóz na żółtej linii, w pobliżu podjazdu, na skraju trawnika. Matthew zauważył, że w najlepszym razie wlepią jej mandat, ale się nie przejęła. - Jeśli nam założą blokadę, to najwyżej wrócimy do domu taksówką i jutro będziemy się martwić. - Zamknęła drzwi. - Nie wiem, jak ty, ale ja potrzebuję czegoś mocniejszego. - Whisky? - spytał, kiedy już szli do pubu. - I to podwójną - odparła ujmując go pod ramię. - Nie zapominaj, że prowadzisz. - Chyba że założą blokadę. Przyjemny, nisko sklepiony pub był zatłoczony, ale gdy Matthew przyniósł drinki, Sylwia wskazała mu dwa miejsca w kącie. Nie